Szkoła Podstawowa nr 2 im. Jana Pawła II w Wieliszewie

Tatrzański Fun!

5 czerwca uczniowie naszego gimnazjum wyjechali na pięciodniową wycieczkę w polskie góry, piękne Tatry, które tak wielu sobie ukochało! Nie tylko nauczyciele (Pani Renata Dąbrowska, Pani Jolanta Nowakowska, Pani Iwona Hyś i Pan Marcin Kaźmierczak), którzy towarzyszyli młodzieży cały czas podczas wycieczki, ale i nasz patron, artyści nie tylko warszawscy i twórcy tacy, jak Seweryn Goszczyński, Wincenty Pol, Michał Bałucki, Adam Asnyk, Stefan Żeromski, Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Kornel Makuszyński, Jarosław Iwaszkiewicz i wielu innych.

 

Wyjazd rozpoczęliśmy od zwiedzania Kopalni Soli w Wieliczce Trasą Górniczą. Każdy bez wyjątku pobrał strój roboczy, kask, lampę, cały ekwipunek godny niedoświadczonych śleprów ;) Pod opieką doświadczonego przewodnika zwanego przodowym spędziliśmy 3 niesamowite godziny w szybach górniczych! Mieliśmy kilka zadań do wykonania a wśród nich m.in.: samodzielny pomiar poziomu stężenia metanu, wykuwanie  soli i wyznaczanie powrotnej drogi. Gdy na zakończenie podziemnej przygody każdy z uczestników otrzymał dyplom potwierdzający zdobycie pierwszych szlifów w zawodzie górnika ruszyliśmy w kierunku Małego Cichego. Tam czekała już na nas smaczna obiadokolacja. Wieczorem mieliśmy jeszcze siłę na krótkie rozejrzenie się po okolicy a nawet grę w piłkę czy podbiegi.

 

Drugi dzień naszego wyjazdu zapowiadał się równie ciekawie. I tak było! Nie tylko ze względu na atrakcje, które zobaczyliśmy, ale i dzięki panu Wojciechowi, naszemu przewodnikowi, który tego dnia opiekował się nami. Jego rozległa wiedza na temat gór, historii regionu czy legend związanych z podziwianymi przez nas miejscami była imponująca. Na dodatek był tak ciepłą i dowcipną osobą, że humory dopisywały nam, mimo zmęczenia, przez cały dzień! Pieszo przeszliśmy Doliną Kościeliską do Stawu Smreczyńskiego-największego jeziora Tatr Zachodnich, by chwilę posiedzieć u jego podnóży a w schronisku na Ornaku posilić się gorącą czekoladą. Jednak wcześniej zatrzymaliśmy się po drodze w bacówce, gdzie przewodnik opowiedział nam na czym polegał kulturowy wypas owiec a chętni kupili u bacy Józefa regionalne sery- bundz i prawdziwe oscypki-naprawdę smaczne! Spragnieni mogli zaraz po tym napić się wody z lodowatego górskiego potoku lub ochłodzić myjąc w nim ręce. Przechodząc przez Bramę Kraszewskiego podziwialiśmy charakterystyczny otaczający nas krajobraz: ostre ściany skalne, między nimi momentami nachylone zbocza i dolinę przekształcającą się w wąski jar krasowy. Na chwilę przystanęliśmy przy niszy w ścianie skalnej, gdzie znajdowała się figura matki Bożej. Umieszczona tam została za cudowne uratowanie życia leśniczemu, który usuwając drzewo ze szczytowej części ściany spadł i w tym miejscu szczęśliwie zawisł. Przeszliśmy Polaną Pisaną, położoną na wysokości 1010-1100 m n.p.m., między stokami Stołów, Organów i Zdziarów. Dowiedzieliśmy się, co to takiego smreki, dlaczego drzewa na niektórych stokach były ogołocone z gałęzi i skąd się wzięła nazwa Czerwonych Wierchów. Poznaliśmy legendę o śpiących rycerzach, czekających na znak do powstania. Legenda ta stała się inspiracją dla rzeźbiarza Juliusza Bełtowskiego, który wykuł w 1896 roku nad otworem ryt przedstawiający popiersie śpiącego rycerza pod grotą Pisanią. Zatrzymaliśmy się też przed drewnianym krzyżem z wyrytymi słowami „I nic nad Boga”, który postawił Wincenty Pol, niestety z przykrymi dla siebie następstwami, jako manifestację patriotyczną, kiedy to Polska nie istniała jako państwo. Kamień młyński stanowiący bazę Krzyża Pola zaliczany jest do najstarszych zabytków Tatr Polskich.

Niestety nie weszliśmy do Jaskini Mroźnej, ale za to ci najodważniejsi przeszli przez Smoczą Jamę. Podejście do niej było bardzo strome, ale asekurowaliśmy się łańcuchami przytwierdzonymi do skał wchodząc najpierw po drabince i trzymając się metalowych poręczy. Jednak prawdziwe wyzwanie okazało się być dopiero przed śmiałkami. Było ciemno, zimno i błotniście. To około 40-metrowy dwuwylotowy tunel przebijający skałę, którego wylot znajduje się o 21 metrów wyżej i wychodzi w lesie na stoku. Jednak daliśmy radę! Wszyscy- i pierwszo i trzecioklasiści. Niezapomniane doświadczenie!

Wędrówkę tego dnia zakończyliśmy wizytą na zabytkowym Starym Cmentarzu na Pęksowym Brzysku, gdzie spoczywają szczątki niemal wszystkich wielkich tego świata związanych z Zakopanem, m.in.: Sabały, Tytusa Chałubińskiego i księdza Józefa Stolarczyka.

Tak pięknie minął nam kolejny dzień, a ci, którzy „mierzyli kroki” zdradzili nam, że przeszliśmy 23 kilometry!

 

Trzeciego dnia miało być odrobinę lżej. Nie było! Wejście na Gubałówkę okazało się iście wyczerpującym zajęciem. Jednak to, co czekało na nas na szczycie-park linowy z atrakcjami takimi, jak górska tyrolka, i widoki obserwowane podczas wspinaczki wynagrodziły nasze zmagania! Potem już było tylko „z górki” i zwiedzanie Wielkiej i Małej Krokwi, na której triumfował Adam Małysz, Kościół na Krzeptówkach i pamiątkowe zdjęcia.

 

Nabieraliśmy sił na przedostatni dzień, którego wielu z nas wyczekiwało. Niepowtarzalne miejsce na Ziemi i jakże łatwo dostępne- Morskie Oko, otoczone majestatycznymi ścianami Mięguszowieckich Szczytów, położone w Dolinie Rybiego Potoku, na wysokości 1400 m.n. p.m. Według jednej z wielu legend wody jeziora podziemnymi korytarzami łączą się z morzem. Świadczyć o tym mają belki drewniane w stawie, rzekomo pochodzące z zatopionych podczas sztormów okrętów. Zanim tam jednak dotarliśmy (piechotą 9 kilometrów w jedną stronę!) zrobiliśmy krótki przystanek przy malowniczych spadających ze skał wodach Wodogrzmotów Mickiewicza na Potoku Roztoka. Moglibyśmy tam podziwiać widoki jeszcze przez kilka godzin, gdyby nie to, że kolejnego dnia czekała nas jeszcze niejedna atrakcja dostarczająca adrenaliny w światowej klasy parku rozrywki- Energylandii w Zatorze. Spędziliśmy tam kilka godzin a żądni przygód znaleźli dla siebie najbardziej wymagające urządzenia, by doświadczyć ekstremalnych emocji. Nawet opiekunowie nie oparli się stylizowanym bajkowo atrakcjom, tym bardziej, że pogoda dopisywała.

 

Z wyjazdu młodzież wróciła zmęczona, ale szczęśliwa! Jednocześnie głęboko wierzymy, że wszyscy uczestnicy wędrówek zachowają wspomnienia na długo a w większości rozbudziła się wrażliwość na niepowtarzalne piękno Doliny Kościeliskiej i przemierzonych tatrzańskich szlaków. Być może powstaną nawet kiedyś z tego ciekawe zapiski pamiętnikarskie, dziennikarskie lub może u kogoś udało się nam rozbudzić żyłkę geografa czy badacza. Czas pokaże…

 

Iwona Hyś


FOTORELACJA